Jak prowadzić firmę, kiedy masz dość – o cichym kryzysie przedsiębiorczyń

Kryzys w firmie rzadko bywa widowiskowy. Zwykle nie ma w nim zrywanych umów, dramatycznych oświadczeń i gestów, które nadają się do cytowania. Przychodzi po cichu i siada na ramieniu jak ciężar, którego nie umiesz już zignorować; działasz dalej, odpisujesz na wiadomości, prowadzisz spotkania, zamykasz miesiąc, a jednak w środku czujesz, że każda kolejna decyzja kosztuje więcej niż powinna. Nie umiesz wskazać dnia, w którym to się zaczęło, ponieważ w kalendarzu nie ma czerwonej kropki przy słowie „dość”. 

Ten stan nie dotyczy nieprzygotowanych ani naiwnych. Częściej dotyka tych, które „radzą sobie” zawodowo i prywatnie, a z biegiem lat nauczyły się nie prosić o pomoc. Wzorzec jest powtarzalny: wymagający rynek, napięte harmonogramy, odpowiedzialność za zespół, uważność na klientów, presja wyników, do tego wizerunek, który należy chronić, i jeszcze to wszystko, co musi się wydarzyć w domu. Z zewnątrz widać spokój, doświadczenie i zdolność panowania nad sytuacją. W środku rośnie zmęczenie, które nie mija po weekendzie, i obojętność, która włącza się jak tarcza – pozwala działać, lecz odbiera radość.

Cichy kryzys przedsiębiorczyń

Ma wspólny mianownik: samotność. Nie tę, którą mierzy się liczbą kontaktów, lecz tę, która zaczyna się w momencie, gdy nie ma bezpiecznego miejsca na prawdę. Trudno powiedzieć głośno „nie mam siły”, gdy wokół zbudowano wobec Ciebie oczekiwanie, że będziesz przykładem. Trudno zdjąć zbroję, jeśli nauczyłaś się, że zbroja wzbudza zaufanie. W efekcie wiele decyzji zapada w milczeniu, w nocy, przy biurku, kiedy już nikt niczego od Ciebie nie chce, a Ty wiesz, że jutro i tak pojawi się to samo pytanie: jak to wszystko dalej udźwignąć, nie gasząc po drodze siebie.

Przyczyny są osadzone głębiej niż w jednym trudnym kwartale. Przez lata oswajano nas z narracją o „silnej kobiecie”, która zawsze daje radę, przynosi rozwiązania i uśmiecha się, nawet gdy wypada zamknąć drzwi i chwilę posiedzieć w ciszy. Ten wzorzec nagradza odporność, nie uczy wrażliwości; promuje tempo, rzadko promuje przerwy; docenia zdolność brania odpowiedzialności, nie zostawia miejsca na przyznanie, że odpowiedzialność też ma granice. Dopóki przedsiębiorczość pozostaje opowieścią o niewyczerpanej energii, dopóty przemęczenie będzie wstydliwym sekretem, a nie informacją, którą można potraktować poważnie i zamienić w decyzję.

Objawy

Co ciekawe, bywają zaskakująco zwyczajne. Odkładasz rozmowy, które kiedyś prowadziłaś z ciekawością; wracasz do zadań prostszych, bo skomplikowane wymagają już nie tylko kompetencji, lecz także przestrzeni, której nie masz; skracasz plany do najbliższego tygodnia, bo horyzont przestał Cię pociągać. Ciało sygnalizuje pierwsze – sen jest płytszy, napięcie w karku nie odpuszcza, koncentracja działa w krótszych odcinkach. Emocje dołączają później – irytacja pojawia się szybciej, na czułość nie starcza cierpliwości, satysfakcja po sukcesie trwa kilka minut i rozpływa się w poczuciu, że trzeba natychmiast biec dalej. W decyzjach rośnie ostrożność, czasem nadmierna; tam, gdzie kiedyś była odwaga, pojawia się kalkulacja, czy stać Cię jeszcze na ryzyko, jeśli największym ryzykiem staje się Twój własny brak siły.

W tym miejscu pojawia się zasadnicze pytanie: jak prowadzić firmę, kiedy masz dość. Odpowiedź nie mieści się w kolejnej liście trików. Nie rozwiązuje jej kolejna aplikacja do zarządzania zadaniami ani kolejny kurs o produktywności. To nie jest moment na dopalacze, to moment na zmianę sposobu prowadzenia. W praktyce oznacza to najpierw uznanie, że „mam dość” nie jest werdyktem o definitywnym końcu, tylko informacją o stanie organizmu i systemu, w którym funkcjonujesz. Uznanie nie oznacza publicznego wyznania, tylko zgodę na prawdę wobec siebie. Dopiero z tej zgody da się formułować decyzje, które chronią człowieka i jednocześnie utrzymują firmę w ruchu.

Pięć kroków, które pomogą Ci w prowadzeniu firmy w kryzysie

  1. Uproszczenie, rozumiane nie jako rezygnacja, lecz jako odzyskanie sterowności. Chodzi o oddzielenie tego, co konieczne, od tego, co jedynie głośne. Każda z nas ma w swoim biznesie rdzeń, który zapewnia krwiobieg, oraz obrzeża, które są ważne, ale nie krytyczne. W okresie przemęczenia warto świadomie podejmować krótką dietę informacyjną i operacyjną: mniej kanałów, mniej otwartych wątków, mniej równoległych projektów. Zyskujesz tym nie kilka godzin w tygodniu, lecz przestrzeń mentalną, bez której decyzje stają się przypadkowe. To moment, w którym mniejsza liczba działań podnosi jakość myślenia, a jakość myślenia stabilizuje wynik.
  2. Przywrócenie rytmu, który jest Twój, a nie cudzy. Świat nagradza tempo, tymczasem twórcza praca menedżerska rzadko powstaje w biegu. Warto zaplanować w kalendarzu białe pola, czyli godziny wolne od decyzji i bodźców, nawet jeśli brzmi to jak luksus. Nie chodzi o wellness, chodzi o higienę przywództwa: bez fazy „niski bieg” strategia jest tylko zbiorem oczywistości. Jeśli przez kilka tygodni pozwolisz sobie na wolniejsze poranki i na domknięcie dnia kwadrans przed obowiązkiem, zauważysz, że odzyskujesz zdolność patrzenia dalej niż do piątku. W tym sensie pauza nie jest przywilejem, jest narzędziem.
  3. Rozmowa, ale rozumiana serio. Nie z publicznością, nie z ogólnym internetem, tylko z ludźmi, którzy dźwigają podobny ciężar i potrafią wysłuchać bez odruchu naprawiania. Dwa, trzy sprawdzone kontakty robią różnicę większą niż dziesięć webinarów. W tej rozmowie nie chodzi o cudze rozwiązania, tylko o możliwość usłyszenia siebie w pełnym zdaniu. Często dopiero wypowiedziane na głos „nie mam dziś siły” okazuje się mniej groźne niż myśl podtrzymywana w samotności. Samotność się nie zmniejsza poprzez zwiększanie liczby interakcji; maleje, kiedy znajdujesz język, którym można bezpiecznie opisać rzeczywistość.
  4. Redefinicja tego, co nazywasz siłą. Wieloletnia praktyka przedsiębiorczości potrafi zamienić elastyczność w pancerz, a determinację w przymus. Siła w dojrzałym wydaniu nie polega na tym, że uniesiesz wszystko zawsze i wszędzie. Polega na ocenie, co należy podnieść dziś, co jutro, a czego nie podnosić już wcale, ponieważ koszt jest wyższy niż wartość. Dojrzała zgoda na kompromis z tempem nie niszczy ambicji, przeciwnie – chroni ją przed wypaleniem. Liderka, która potrafi świadomie odpuścić, zachowuje możliwość odważnego powrotu, kiedy energia wraca.
  5. Uczciwość wobec kierunku. Zdarza się, że „mam dość” jest krzykiem zmęczenia i mija po korekcie rytmu. Zdarza się jednak, że jest komunikatem o końcu pewnej formy działania. Nie chodzi o porzucenie firmy, chodzi o prawo do zmiany środka ciężkości: mniej działań publicznych, więcej pracy strategicznej; mniej rozproszeń, więcej projektów długiej fali; mniej roli, więcej siebie. To decyzje, które często wyglądają skromnie, a potrafią ocalić i człowieka, i biznes. Rynek rzadko karze za dojrzałą komunikację granic, częściej za nagłą zapaść, która przychodzi po miesiącach udawania, że granic nie ma.

W całym tym procesie jest jeszcze jedna rzecz, którą warto nazwać

Nikt nie odda ci medalu za to, że przetrwałaś w milczeniu. Własny organizm wystawia rachunek szybciej niż rynek. Prowadzenie firmy to długoterminowy eksperyment na energii – zysk mierzysz nie tylko przychodem, ale i zdolnością do sensownych decyzji. Jeśli decyzje zapadają wyłącznie z lęku, system wymaga przerwy. Nie jest ujmą zrobić krok w tył, kiedy nie wiesz, czy grunt przed Tobą jest stabilny. Ujmą jest biec, gdy wiesz, że nie widzisz.

Może najważniejsza wiadomość jest prosta: nie musisz wybierać między byciem silną a byciem prawdziwą. Firma nie upada od tego, że jej liderka przyznaje, iż jest zmęczona; częściej upada wtedy, gdy liderka przez zbyt długi czas udaje, że to zmęczenie nie istnieje. Siła, której dziś potrzebują kobiety w biznesie, nie przypomina heroizmu. Bliżej jej do cichej, konsekwentnej troski o człowieka, który codziennie podejmuje decyzje. Z tej troski bierze się jakość, a z jakości – wynik, który nie kosztuje więcej niż jest wart.

Jeśli dziś siedzisz nad otwartym mailem i czujesz, że każde słowo waży, potraktuj to jak sygnał, nie jak wyrok. Zatrzymaj się, uprość, porozmawiaj, przestaw rytm, zmień definicję siły. Nie wszystko trzeba kończyć tam, gdzie zaczęłaś, lecz cokolwiek postanowisz, warto zrobić to w zgodzie ze sobą. Cichy kryzys nie jest przeciwnikiem, którego należy pokonać. Jest informacją, że pora wrócić do miejsca, w którym nie musisz niczego udowadniać, żeby działać dobrze.

Adrianna Kasprzak

Konsultantka i trenerka biznesowa, twórczyni marki  #TheWomanPower i Naturalne Atelier. 

Łączy pasję do wspierania kobiet w biznesie z praktycznym podejściem do rozwoju zawodowego i osobistego. W swojej pracy koncentruje się na dostarczaniu konkretnych, skutecznych narzędzi, które pomagają kobietom w zakładaniu i rozwijaniu biznesów, osiąganiu niezależności finansowej i budowaniu pewności siebie.

Przez lata zdobywała doświadczenie w różnych branżach, takich jak sprzedaż, HR czy zarządzanie projektami. Jej miłością jest marketing. Wierzy, że praktyka to klucz do sukcesu – dlatego wszystkie jej działania opierają się na doświadczeniach i konkretnych rozwiązaniach, które przynoszą realne efekty. Możecie ją spotkać podczas szkoleń, konferencji i konsultacji biznesowych. 

Oliwia Kowalik
Oliwia Kowalik

Jestem studentką dziennych studiów Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Interesuję się muzyką, motosportem oraz gotowaniem. Wolny czas spędzam na siłowni, w towarzystwie przyjaciół lub śledząc najnowsze trendy w świecie mody. Tematy kobiece, moda i uroda są mi szczególnie bliskie – chętnie podejmuję się tworzenia treści, które inspirują, edukują i podkreślają siłę kobiecego głosu w mediach. W swoich tekstach łączę lekkość stylu z rzetelnością dziennikarską, wierząc, że dobre treści mają nie tylko informować, ale też budować zaangażowaną społeczność.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *