Jak bardzo silnie utrwalony jest stereotypowy obraz kobiet, pokazało badanie przeprowadzone w czasie pandemii przez PrejudiceLab – zespół badaczy z Uniwersytetu SWPS pod kierownictwem prof. Agnieszki Golec de Zavala. Zbadał on m.in. postawy społeczne Polaków podczas pandemii. Naukowcy odkryli, że w grupie poddanej badaniu wzrosło przekonanie, że „nietradycyjne kobiety”, czyli takie, które nie pełnią ról stereotypowo przypisywanych kobietom, stanowią zagrożenie dla narodowego przetrwania. Oczywiście pandemia to czas lęku o przyszłość, uruchamiającego wiele mechanizmów obronnych, jednak wyniki tych badań powinny uświadomić nam siłę stereotypów i ich wpływu na myślenie i zachowania ludzi. Bo to właśnie stereotypowe postrzeganie ról męskich i kobiecych ma niezwykle duży wpływ na jakość naszych związków, gdy przyjdzie nam do głowy robić karierę zawodową.
Jak to się stało, że obowiązki domowe są na mojej głowie, mimo, że pracujemy zawodowo oboje?
To pytanie zadaje sobie wiele kobiet 30 plus. Młodsze radzą sobie w tym obszarze nieco lepiej, bo wychowały się w trochę innych czasach.
I to pierwszy, bardzo ważny czynnik – wychowanie. Pomagałyśmy naszym mamom i babciom w kuchni, praniu, sprzątaniu, podczas gdy nasi bracia naprawiali ze starszymi mężczyznami samochody czy płoty. Były to czasy, w których w Polsce role mężczyzny i kobiety postrzegane były mocno stereotypowo. Oczywiście nie we wszystkich domach. Ale w przeważającej większości. Zatem wchodząc w dorosłe życie i tworząc związek, na starcie miałyśmy wgrany program: pani domu. To on (być może Tobie również?) kazał sprzątać i gotować ukochanemu. Bo przecież przez żołądek do serca. Lecz dodajmy, że był to początek związku – ukochany świata poza swoją wybranką nie widział, więc często wyręczał ją w domowych obowiązkach, a niektóre zupełnie brał na siebie.
Ale oto nadszedł i moment, w którym kobieta przejęła całkowicie obowiązki domowe. Z moich obserwacji wynika, że takim momentem jest często urodzenie dziecka. Na początku, obolałą po porodzie mamę, naturalnie wspiera rodzina, najczęściej na czele z życiowym partnerem. Jednak po odzyskaniu sił fizycznych, jeśli wszystko z dzieckiem i matką jest w porządku, zwykle domowe obowiązki zostają po stronie kobiety. Wystarczy przyjrzeć się statystykom – na 100 kobiet, które decydują się na urlop rodzicielski, przypada tylko 1 mężczyzna ( https://www.gov.pl/web/rodzina/wiecej-urlopow-rodzicielskich ). Zatem kobiety w przeważającej większości pozostają w tym okresie w domu z dzieckiem. Wiele z nich (baaardzo wiele) czuje się w obowiązku sprzątać, prać i gotować, ponieważ ich partner codziennie wychodzi do pracy, a one „siedzą” w domu. Jeśli jesteś mamą, to wiesz, jak niewiele opieka nad dzieckiem ma wspólnego z siedzeniem.
Mija czas, dziecko rośnie, a kobieta chce wrócić do pracy zawodowej (a często dopiero ją rozpocząć).
Załóżmy, że na świecie nie pojawia się do tego czasu drugie dziecko i kobieta wraca na rynek pracy. Co z domowymi obowiązkami? Co z opieką nad dzieckiem? Zwykle jedno i drugie zostaje przy kobiecie. To ona dba o to, by ubranka były wyprasowane, wyprawka do przedszkola kupiona, a dziecko nie wyszło z domu bez śniadanka. Do tego pierze, sprząta, gotuje, robi zakupy. Jej partner życiowy jej „pomaga”. Wiadomo – ona jest panią domu – pozostali domownicy mogą jej pomagać, ale odpowiedzialność za całą tę domową układankę leży po jej stronie. Dlaczego, skoro pracują zawodowo oboje?
Powody są różne. Oto przykładowe, którymi dzielą się moje klientki: on nie potrafi tak dokładnie jak ja sprzątnąć (zanim zamieszkali razem, mieszkał sam, a jego mieszkanie błyszczało), on nie umie gotować (przed narodzinami dziecka przygotowywał dla niej dwudaniowe, romantyczne kolacje – plus deser), on tego wszystkiego nie ogarnie (w pracy jest szefem dla 50 osób i „ogarnia” doskonale).
Brutalna prawda jest taka, że w przeważającej większości, nie pozwalamy mężczyznom na to, by wspólnie z nami wzięli odpowiedzialność.
Za miejsce, w którym przecież wspólnie mieszkamy oraz dziecko (dzieci), które również jest nasze wspólne. Odpowiedzialność to słowo klucz. Nie chodzi o pomoc, ale o to, by każdy z domowników (gdy dzieci są nieco starsze, to również one) wziął ODPOWIEDZIALNOŚĆ za swój kawałek domowych obowiązków. Wielu kobietom bardzo trudno jest ją oddać. Mimo licznych deklaracji, że chętnie by to zrobiły.
Skutek? Jesteśmy przemęczone, sfrustrowane i złe na naszych partnerów. Bo przecież mogliby zrozumieć. A tymczasem oni są zdezorientowani! Bo obiad był zawsze na czas, posprzątane i wyprasowane. Tymczasem teraz – góra prania w łazience, a na stół znowu wjeżdża pizza. No i kobieta jego życia ciągle jakaś wściekła. O co?
Jesteś w błędzie, jeśli oczekujesz, że Twój partner domyśli się, że jest Ci ciężko dopilnować tego wszystkiego, ponieważ żyjesz nie tylko życiem prywatnym, ale również zawodowym (tak, jak on). Bardzo rzadko się domyśli. Najczęściej zapyta: kiedy w końcu będzie obiad – w najmniej odpowiednim momencie i najmniej odpowiednim tonem. Co, być może, spowoduje, że narastające w Tobie napięcie wybuchnie i awantura gotowa. A potem kolejna awantura i kolejna. Potem ciche dni. A potem coraz mniej już się chce ze sobą gadać, więc może by się rozstać? Bo on nie rozumie, że ja chce się rozwijać i robić coś więcej niż pranie i gotowanie.
Jak temu zapobiec?
Jeśli chcesz się realizować na wielu polach, nie tylko na tych, które zostały Ci przypisane stereotypowo, warto abyś sama o to zadbała. Kiedy? Najwcześniej jak to tylko możliwe, a więc zaraz na początku związku.
Przede wszystkim Ty sama musisz wiedzieć, czego chcesz. Co jest dla Ciebie w życiu ważne. Jeśli uznasz, że jednym z takich obszarów jest rozwój zawodowy, to im prędzej poinformujesz o tym swojego partnera, tym lepiej. Tak będzie najuczciwiej wobec niego i wobec Ciebie.
Taka deklaracja jest początkiem dyskusji o tym, w jaki sposób poukładać Wasze życie, aby pogodzić w nim wszystkie Wasze aspiracje. Twoje i Twojego partnera. To element obowiązkowy mojej pracy z parami – niezależnie od tego, czy są to osoby wchodzące w związek po raz pierwszy, czy po raz kolejny. Powinno się znaleźć w takiej rozmowie miejsce na to, co dla Was ważne – być może będzie to kariera, dzieci, różne Wasze pasje. Dopóki tego nie ustalicie, trudno będzie usiąść do rozmowy o tym, o co musicie zadbać, aby osiągnąć wszystkie te ważne dla Was rzeczy. Jednocześnie wspierając się nawzajem i nie rezygnując z siebie.
A jeśli nie ustaliliśmy tego na początku?
Wtedy warto spróbować ustalić to jak najprędzej. Spróbuj usiąść z domownikami przy wspólnym stole i szczerze powiedzieć o tym, co jest dla Ciebie ważne oraz, że potrzebujesz wsparcia. Powiedz też o tym, jak się czujesz i jak reagujesz, gdy tego wsparcia nie dostajesz. Pokaż swojemu partnerowi czy dzieciom, jaka będzie korzyść z tego, że wezmą część odpowiedzialności na siebie.
A następnie poproś domowników, aby wypisali wszystkie obowiązki domowe, które przychodzą im do głowy. Jeśli o czymś zapomnieli, uzupełnij. A potem zaproponuj, aby sami wybrali obowiązki, za które wezmą odpowiedzialność. Jeśli podział wyda się Tobie albo im niesprawiedliwy, zapytaj ich, co o tym sądzą, jakie inne rozwiązanie widzą. Zaufaj swoim bliskim i sprawdź, co się wydarzy. Możecie testować taki podział przez jakiś czas, a potem sprawdzić, czy Wam pasuje i ewentualnie się zamienić.
Na pewno będzie to wymagało dużo Twojej otwartości – bo nie zawsze będzie odkurzone idealnie, do białego prania przez przypadek trafi czerwona skarpetka, a kotlet na początku przypominać będzie podeszwę. Ale daj im czas. I sobie. Cierpliwie pokazuj, jak wykonywać obowiązki, które Ty wykonujesz już rutynowo (bo ćwiczysz od lat!). Chwal, doceniaj, w razie potrzeby pokazuj raz jeszcze. Warto.
Czy muszę wybierać?
Nie musisz wybierać pomiędzy aspiracjami zawodowymi a udanym związkiem, pod warunkiem, że zadbasz o to, by Twój partner możliwie jak najprędzej dowiedział się, jakiego wsparcia od niego potrzebujesz i dlaczego to jest dla Ciebie takie ważne.
Istotne w tej układance jest zadbanie nie tylko o Ciebie, ale też o niego – gdy Ty będziesz się rozwijać, a on nie, może w pewnym momencie uznać, że jest od Ciebie gorszy. A gdy jedna osoba w związku uważa się za mniej wartościową niż druga, nigdy nie prowadzi to do szczęścia. Warto jest więc zadbać o balans i warunki do rozwoju dla obojga partnerów. Unikniecie niepotrzebnych frustracji, które mogą bardzo poważnie zachwiać Waszym związkiem. Zawsze dobrym początkiem jest szczera, spokojna rozmowa.
Lidia Korbus – Then
Jestem dyplomowaną coach po szkole coachingu z certyfikacją ICF oraz trenerką po szkole trenerskiej. Nieustannie zdobywam wiedzę na temat nowych metod w dziedzinie samorozwoju i poddaję swoją pracę superwizji, żeby pomóc Ci jeszcze skuteczniej. Pracuję zgodnie ze standardami i etyką ICF (International Coach Federation), największej Światowej Federacji, zrzeszającej coachów. Specjalizuję się w skutecznym osiąganiu celów i komunikacji opartej na szacunku. Pracuję online i stacjonarnie (Kraków i okolica), więc odległości nie mają znaczenia!
Ogromną satysfakcję sprawia mi pomaganie ludziom w działaniach społecznych, dlatego jestem członkinią zarządu Fundacji Biuro Inicjatyw Społecznych (www.bis-krakow.pl), w której uczę, jak zmieniać marzenia w działania oraz zarządzam zespołem wspaniałych ludzi z misją.
Strona WWW: www.lidiakorbusthen.pl
Facebook: https://www.facebook.com/LidiaKorbusThen/