Błyskotliwe felietony pisane przez różnych przedsiebiorców. Poruszana bedzie różna tematyka związana z prowadzeniem biznesu. Nierzadko satyryczna czy kontrowersyjna.
Wielu przedsiębiorców traktuje aktywność sportową jako odskocznię od codziennych wyzwań. Po wielu kilometrach w trasie, po wielu spędzonych godzinach przed komputerem lub z telefonem przy uchu, po setkach rozmów z kontrahentami, klientami, urzędnikami, przejażdżka na rowerze, bieganie, basen czy wyjście na boisko, pozwala nie tylko na uporządkowanie myśli, ale i na coś więcej… Nie trzeba się rozpisywać o wpływie sportu na nasze zdrowie, zarówno psychiczne, jak i psychiczne. Warto jednak poświęcić chwilę na niedocenianą rolę sportu w biznesie – jako idei, która może nam pomóc w prowadzeniu firmy.
Bardzo trudno jest się pogodzić z faktem, że żyję z osobą uzależnioną, uzależnioną od alkoholu, alkoholikiem. Bo jak to brzmi: „Mój mąż alkoholik”? To takie… poniżające, uwłaczające. W świadomości społecznej właśnie taki obraz alkoholika i życia z nim mamy w głowie. A jak jest naprawdę?
Co to wszystko ma do marzeń? Marzenia są początkiem wszystkiego czego zapragniesz. Nie ważne czy chodzi o dobrego męża, piękne relacje, dom nad morzem, namiot w górach, własną firmę, kurs spadochroniarski (nie wiem czy taki istnieje). Chodzi o to, że jesteśmy autorami swojego życia a ja akurat lubię pisać swoje scenariusze. Jeśli nigdy tego nie robiłaś/ robiłeś, spróbuj. Namawiam cię do tego.
By osiągnąć upragniony cel, niejednokrotnie zmuszeni jesteśmy wyjść ze swojej strefy komfortu, co bywa trudne i zniechęcające. Na szczęście w życiu nie istnieją rzeczy niemożliwe – jedyne, co może nas w jakimkolwiek stopniu ograniczać to właśnie my sami. Pamiętajmy, że blokuje nas wyłącznie nasz własny umysł i nasza strefa komfortu, a nie przeciwności losu czy toksyczni ludzie, którzy pojawią się na naszej drodze.
Jestem nauczycielką jogi. Prowadzę zajęcia z jogi dla dzieci, młodzieży i dorosłych w szkole jogi i uważności Miś Jogin, której jestem założycielką i instruktorką jednocześnie. Całkiem niedawno postanowiłam przekształcić swoją pasję w biznes i rozpoczęłam działalność. I chociaż w dużej mierze moja praca nie opiera się tylko na prowadzeniu zajęć, jestem także swoją asystentką, marketingowcem, strategiem, copywriterem i tysiącem wersji siebie w jednej osobie, to trudno mi przychodzi myśleć o sobie jako o bizneswoman.
Czy jesteście świadomi tego, że w Polsce aż jedna czwarta społeczeństwa cierpi na różnego rodzaju problemy i zaburzenia psychiczne? To aż 8 milionów Polaków. Ta statystyka nie obejmuje dzieci, bo gdyby je również policzyć wyszłoby, że z tego typu trudności ma aż 12 milionów obywateli naszego kraju.
Skąd biorą się nasze przekonania? Skąd wiemy co jest dla nas dobre, a co nie? Wszystko zaczyna się wtedy, gdy poznajemy świat i dowiadujemy się jaki jest. Kto nam go pokazuje?
Jak to jest obecnie? Teraz w dalszym ciągu są osoby, które nie chcą, nie lubią lub nie umieją pracować przez internet i nadal pracują stacjonarnie, ale są też osoby, które pracują hybrydowo wykorzystując jedną i drugą możliwość. Jednak chciałabym tu zwrócić uwagę przede wszystkim na tych, którzy internet traktują jako jedyne wybrane przez nich narzędzie do budowania swoich biznesów.
Wyobraź sobie, że internet to jak gra w filmie Wyścig Szczurów Jerrego Zuckera. Zabawa dla uprzywilejowanych milionerów. Jesteś jak marionetka Google nie znając języka HTML. A Ty bierzesz udział w grze zwanej Mam Stronę lub Mam album ze zdjęciami online (jak wolisz) i nie zawacham się go użyć. Ale nic z tego nie wychodzi, bo bez wskazówek jesteś daleko od wygranej...