Izabela Tomiczek-Pitlok – „szefowa swojego życia”

O tym, jak trudno jest pogodzić macierzyństwo, pracę zawodową i realizowanie siebie wie każda z nas, mam. Zdarzają się nam chwile zwątpienia, trudniejsze momenty, kryzysy… Na szczęście potrafimy wyjść z nich obronną ręką i znaleźć swój przepis na szczęście. Jaki jest mój? Już mówię.

Wchodząc w dorosłość, mamy na plecach bagaż pełen doświadczeń z dzieciństwa czy wieku nastoletniego. Nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że to w dużej mierze warunkuje nasze późniejsze życie. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Trudne przeżycia: pożar, kłopoty w szkole czy kompleksy przez długi czas wpływały na to, jak funkcjonowałam w relacjach z innymi oraz z samą sobą. Wiele lat zajęło mi odkrycie tego, jak pozbyć się zbędnego balastu i po prostu być szczęśliwą.

Na przekór wszystkiemu

Kiedy miałam pięć lat, w naszym rodzinnym domu wybuchł pożar, podczas którego zginęła moja babcia. To wydarzenie kładło się cieniem na moim późniejszym życiu. Kiedy nadszedł czas, z radością pożegnałam szkolne mury i zaczęłam pracę. Poznałam mojego obecnego męża, wzięliśmy kredyt, rozpoczęliśmy budowę domu, a później na świecie pojawiła się nasza córka.

Wydawało się, że wszystko jest na najlepszej drodze do tego, byśmy spełnili swoje marzenia. Niestety, wszystkie plany pokrzyżował kredyt we frankach. Rata, która rosła w zastraszającym tempie i problemy w mojej firmie doprowadziły do tego, że wspólnie z mężem podjęliśmy decyzję o jego wyjeździe do pracy za granicę. Niedługo potem, podczas nocnej burzy, w nasz dom uderzył piorun. Jakimś cudem ani mi, ani naszej córce nic się nie stało.

Dzięki wsparciu rodziny przetrwałam ten trudny okres, chociaż nie było łatwo. Sama z małym dzieckiem, piętrzące się problemy, długi, rozłąka z mężem… W końcu oboje doszliśmy do wniosku, że tak dłużej być nie może, że rodzina powinna być razem. Wyjechałam wraz z córką do niego, do Niemiec.

Emigracja i choroba

Co prawda udało mi się znaleźć pierwszą pracę, przy sprzątaniach, dość szybko, ale początki nie były łatwe. Zdarzało się, że chodziłam sprzątać klatki wraz z moją córką, opatuloną w śpiwór, z termosem i tabletem. Kiedy udało mi się znaleźć dla niej przedszkole, było trochę lżej. Wkrótce znalazłam też pracę na nocki, więc finansowo dawaliśmy radę. Wiedziałam jednak, że to nie jest praca moich marzeń. Chciałam czegoś więcej.

Moje plany pokrzyżowała poważna choroba, jednak nawet wtedy nie pozwoliłam sobie na słabość. Z pomocą życzliwych ludzi i jednej z niemieckich fundacji udało mi się skorzystać z eksperymentalnej terapii z USA. Dzięki temu pokonałam chorobę, chociaż ze skutkami ubocznymi terapii żyję do dziś. Ale właśnie: żyję! Nie wiem, czy to walka z chorobą, czy świadomość kruchości życia, jaką zyskałam dzięki niej, sprawiła, że rozwinęłam swoje skrzydła i zaczęłam walczyć o swoje marzenia, ale faktem jest, że od tamtego momentu kierunek, w jakim podążałam, zmienił się.

Kobiecy Challenge

Pięć lat temu w mojej głowie pojawił się pomysł stworzenia projektu, którego celem byłoby motywowanie kobiet do dbania o siebie, swoje zdrowie, wygląd, rozwój. Z czasem, na skutek pandemii oraz potrzeb kobiet, jakie zauważałam, projekt ewoluował. Postanowiłam wspierać kobiety w budowaniu ich marek osobistych. Dawało mi to ogromną satysfakcję i poczucie spełnienia. Tak powstała agencja marketingowa, nosząca taką samą nazwę jak mój międzynarodowy projekt skierowany do kobiet na całym świecie: „Kobiecy Challenge”.

Dziś w mojej firmie zatrudniam copywriterki, graficzki, specjalistki od reklamy. Wspólnie realizujemy ciekawe, ambitne projekty, tworzymy strony www, newslettery, opiekujemy się social mediami naszych klientów (tak, od jakiegoś czasu wspieramy także mężczyzn w ich drodze do budowania silnej marki online). Prowadzę też portal swiatkobiecejmocy.com, w którym publikuję artykuły ekspertów, m.in. z dziedziny biznesu, marki osobistej, zdrowia, mody, psychologii.

Sukcesy i zadowolenie klientów, a także mojego teamu, sprawiają, że jestem szczęśliwa. Z uśmiechem na ustach nazywam samą siebie szefową własnego życia. Wiem, że to co robię ma sens, a cała droga, jaką przeszłam, wszystkie upadki, potknięcia, nawet chwile zwątpienia, miały doprowadzić mnie do tego momentu, w którym jestem teraz. Wierzę, że „Kobiecy Challenge” to firma, którą kiedyś będzie współtworzyć moja córka. Mam nadzieję, że będzie ze mnie dumna. Tak jak ja jestem dumna z niej. Każdego dnia.

Kobiecy challenge

Mój przepis na szczęście

Jaki jest więc mój przepis na szczęście? Konsekwentne słuchanie wewnętrznego głosu, podszeptów intuicji, własnych przekonań – każda z nas może to nazywać inaczej. Aby być szczęśliwą trzeba ignorować ten głos w głowie, który mówi nam: „Co ludzie powiedzą?” i zacząć słuchać tego, co podpowiada nam własne serce. Ludzie zawsze mają do powiedzenia na nasz temat dużo więcej niż my same. Bardzo często się tym przejmujemy i zamiast robić to, co jest zgodne z nami, postępujemy tak, aby nie dostarczyć innym powodów do plotek. Nie wychodzimy ze swojej strefy komfortu, nie spełniamy swoich marzeń, nie rozwijamy pasji, bo boimy się, że ktoś nas skrytykuje, oceni, potępi.

Przez wiele lat ja sama żyłam z takim lękiem. Praca nad sobą, przeczytane książki, wsparcie coacha pomogły mi jednak zrozumieć, że nie tędy droga. To w końcu my powinnyśmy czuć się dobrze same ze sobą, robić to, na czym nam zależy i unikać ludzi, którymi nie chcemy się otaczać. Mamy tylko jedno życie i to od nas zależy, jak je przeżyjemy i czy w wieku osiemdziesięciu czy dziewięćdziesięciu lat spojrzymy wstecz i pomyślimy: „Tak, do było dobre życie!”.

„Świat Kobiecej Mocy”

Od momentu, w którym uświadomiłam sobie, jaka jest moja droga do szczęścia, odkąd zaczęłam żyć według własnego przepisu, moja rzeczywistość nabrała innych barw. Kiedy w klubie Kobieta&Biznes, jaki stworzyłam w ramach „Kobiecego Challenge’u”, padł pomysł stworzenia książki, nie wahałam się ani chwili. Ani przez moment nie dopuściłam do głosu myśli, które mogłyby szeptać: „To się nie uda”.

Tak powstała książka: „Świat Kobiecej Mocy. Niezwykłe historie 11 kobiet, które odważyły się zmienić swoje życie”, zawierająca autobiografie, które stanowią dowód na to, że siła jest kobietą. Mądrą, wytrwałą i niesamowitą kobietą. Dla mnie współtworzenie tej książki było cennym doświadczeniem. Po raz kolejny uświadomiłam sobie, jak długą, wyboistą i krętą drogę przeszłam. Jednak czuję, że było warto!

Dziś mogę otwarcie powiedzieć, że jestem dumna z siebie i z tego, co do tej pory osiągnęłam. Wierzę głęboko, że wszystko działa na naszą korzyść i z takim nastawieniem podchodzę do tego, co mnie spotyka. Nie poddaję się, kiedy na mojej drodze pojawiają się przeszkody. Wiem, że mam w sobie siłę, by je pokonać. Tak jak każda z nas!

Izabela Tomiczek-Pitlok

Izabela Tomiczek-Pitlok

Pomysłodawczyni i założycielka międzynarodowego projektu „Kobiecy Challenge”, właścicielka agencji marketingowej, współautorka książki „Świat Kobiecej Mocy. Niezwykłe historie 11 kobiet, które odważyły się zmienić swoje życie”.

https://kobiecychallenge.com/ksiazka/

https://swiatkobiecejmocy.com/

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *